Odpowiednie nawodnienie gleby stało się w ostatnich latach przodującym tematem w kontekście upraw. I to zarówno tych o znaczeniu lokalnym jak i globalnym. Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że żyjemy w świecie, w którym coraz bardziej widoczne i odczuwalne są zmiany klimatu i będą one postępowały. Jeśli chodzi o naszą część świata, to najpoważniejszy problem, który zaczyna nas dotykać to susza. Choć aura daje nam się we znaki na kilka innych, różnych sposobów. Anomalia pogodowe stają się codziennością. Nawiedzają nas trąby powietrzne, ulewy z gradem wielkości piłek golfowych czy padający gęsty śnieg w maju. Każdy, nawet właściciel małego ogródka może zrobić coś, by zmian klimatu nie przyspieszać. Powinien wodę gromadzić i oszczędzać na różne sposoby. A woda potrzebna jest roślinom szczególnie wiosną, jej optymalna ilość determinuje odpowiedni wzrost roślin, co później ma przełożenie na ich kwitnienie czy owocowanie.
Skąd się bierze woda w glebie?
Mowy nie ma by zebrać jakiekolwiek plony, jeśli w glebie nie ma wody, jeśli oczywiście nie uprawiamy kaktusów. A i one od czasu do czasu potrzebują nawodnienia. Najważniejszym zatem czynnikiem do zebrania wysokich plonów jest optymalna zawartość wody w glebie. A bierze się ona przede wszystkim z opadów atmosferycznych. Poza tym może podsiąkać z głębszych warstw, może brać się z kondensacji pary wodnej albo też z nawadniania.
Każda produkcja roślinna, nawet ta nasza w ogródku, potrzebuje znacznej ilości wody.
Woda w glebie
Gdy myślimy o wodzie w środowisku, to w zasadzie przed oczami stają nam morza, oceany albo inne zbiorniki. Może pomyślimy o chmurach, z którym płynie życiodajny deszcz. Ostatecznie pomyślimy sobie, że przecież każdy żywy organizm w znaczącej swej części składa się z wody. Ale czy ktoś pomyśli, że w zasadzie po wodzie chodzimy?
Gleba to wierzchnia warstwa powierzchni ziemi na lądach. Jej grubość to kilka centymetrów do nawet kilku metrów, w zależności od miejsca. Powstawała przez setki lat i powstaje nieprzerwanie do dziś z podłoża, czyli skały macierzystej w połączeniu ze szczątkami zwierząt oraz roślin. W zależności od regionu świata jej skład może się diametralnie różnić, ale zawsze będzie to luźna mieszanka drobnych fragmentów skał w połączeniu z organicznymi resztkami. I właśnie przestrzenie między tymi drobinkami, niczym w gigantycznej gąbce wypełnia woda.
Znaczenie wody w glebie
Powierzchnia ziemi jest siedliskiem dla większości roślin lądowych. To w glebie rośliny się zakotwiczają, z gleby wyrastają i większość wody, którą przyswajają, a która jest im niezbędna do procesu fotosyntezy, pochodzi właśnie z gleby. Wszelkie inne pierwiastki, których rośliny potrzebują do rozwoju, oprócz węgla i tlenu absorbowanych z powietrza, są pobierane z gleby, tam bowiem znajdują się mikro- i makroelementy, rozpuszczone w wodzie. Obrazowo można to przedstawić podając za przykład łyżeczkę z herbatą, na którą położy się kostkę cukru. Cukier wchłonie nie tylko wodę, ale również zmieni barwę. Tak samo działają korzenie roślin, zasysając z podłoża wodę z wartościami odżywczymi niezbędnymi do życia.
I to właśnie głownie od ilości wody znajdującej się w glebie zależy czy rośliny będą rosły bujnie i będą obficie plonowały czy też czeka je jedynie marna wegetacja. Oczywiście bujność nie zalety tylko od wody, ale również zasobności w składniki odżywcze, które ta woda ma w sobie. Tylko taki zestaw zaspokoi potrzeby roślin.
Wiemy już, że niedobór wody jest zgubny dla roślin, a co z jej nadmiarem? Jest dokładnie tak samo. Gleba to jakby wielka fabryka biologiczna, pracująca 24 godziny na dobę w cyklu zamkniętym, która umożliwia trwanie organizmów żywych na lądzie. I na każdym etapie produkcji tej fabryki niezbędna jest woda. Ale zaszkodzi fabryce i jej niedobór i jej nadmiar. Na glebach podmokłych rośliny w dużej części zaczynają po prostu obumierać z powodu braku tlenu. Oczywiście niezwykłość roślin polega na tym, że wiele z nich przystosowało się zarówno do niedoboru wody, jak np. kaktusy a innym nadmiar wody nie przeszkadza i to, że korzenie nie mają dostępu do tlenu, jak np. w przypadku trzciny pospolitej. Wytworzyła ona w sobie mechanizm transportowania tlenu do korzeni poprzez łodygę.
Tak to wygląda w skali globalnej. A teraz przenieśmy się do naszego ogródka, gdzie również zarówno niedobór wody, który przytrafia się coraz częściej, jak i jej nadmiar szkodzą naszym roślinom.
Jak zapewnić optymalną wilgotność gleby
W wyniku zmian klimatycznych trudno jest liczyć na to, że przyjdzie taki sezon, w którym wody będzie w sam raz. Raczej trzeba się liczyć z długotrwałymi okresami bez opadów, a gdy te się już pojawią, to często są bardzo intensywne i obfite, ale krótkotrwałe. Powoduje to, że zanim woda wsiąknie i dobrze nawodni podłoże, to raczej spłynie.
Dlatego niezbędnym stało się nawadnianie upraw. Metody są najróżniejsze w zależności od areału. Zaczynając od konewki aż po potężnie rozbudowane linie kroplujące lub mega zraszacze sikające wodą na kilkadziesiąt metrów.
W naszej skali mikro jest jeszcze coś, co bardzo wspomoże nas w walce o utrzymanie optymalnej wilgotności gleby. Jest to hydrożel. Substancja w formie granulatu, która posiada niezwykłą umiejętność absorbowania wody wraz z substancjami odżywczymi, jak ten cukier na łyżeczce. Tyle, że cukier tylko wchłania, natomiast hydrożel ma zdolność powiększenia swej wielkości nawet kilkaset razy, gromadząc wodę. Mało tego, gdy otoczenie wyschnie, on dzieli się zaabsorbowaną wilgocią, oddając ją roślinom. I tak w nieskończoność, wchłania i oddaje. Z tą nieskończonością to trochę może przesada. W zależności od substancji zawartych w glebie, hydrożel ulega biodegradacji po jakichś sześciu do ośmiu lat. Dlatego przed sianiem i sadzeniem warto jest go wymieszać w podłożem. Stanie się naszym sprzymierzeńcem w walce z suszą i nadmiarem wody.